Ostrów Małopolski. Rozpoczyna się proces sześciorga "poparzonych", którzy oblewali się gorącymi substancjami, aby wyłudzać odszkodowania od firm ubezpieczeniowych. Główną postacią w procederze i jego pomysłodawcą był 23-letni Mariusz Ruszczyk.

Wszyscy oskarżeni to mieszkańcy naszego regionu. Ich sposób działania był taki sam. Podpisywali umowy z różnymi towarzystwami ubezpieczeniowymi. Później wylewali na siebie różne gorące substancje, najczęściej wrzący rosół, po czym występowali o odszkodowanie za poparzenie nóg, brzucha czy rąk, tłumacząc obrażenia nieszczęśliwym wypadkiem w kuchni podczas przyrządzania obiadu.

Wersję oskarżonych zakwestionowali powołani przez prokuraturę biegli w zakresie medycyny sądowej i chirurgii plastycznej.

- Kontakt z gorącymi substancjami podczas prac kuchennych nie mógłby spowodować takich obrażeń zakładając pionową pozycję ciała - mówi rzecznik prokuratury Barbara Wojtczak. - Poza tym, trudno uwierzyć, że ktoś mógłby mieć takiego pecha tyle razy.

Ważne w opinii biegłych, było również to, że gorąca ciecz zawsze w jakiś sposób omijała genitalia, czego możliwość wykluczyła seria eksperymentów przeprowadzonych na potrzeby procesu.

Z akt sprawy wynika, że Mariusz Ruszczyk w ciągu ostatnich trzech lat wystąpił o odszkodowanie z 9 firm ubezpieczeniowych. Z 8 wyłudził ponad 72 tys. złotych, z kolejnej próbował zainkasować aż 100 tys. Zaalarmowało to pracowników towarzystwa, którzy postanowili przyjrzeć się sprawie.

Mariusz nie jest jedynym zatrzymanym, pozostałe 5 osób jest podejrzewane o wyłudzenie odszkodowań na łączną kwotę 450 tys. zł, przy czym kolejne próby były w toku. Z historii ubezpieczeń wynika, że to Mariusz rozpoczął całą akcję, prokurator jest zdania, że pozostali działali na jego zlecenie.

W czasie śledztwa wszyscy oskarżeni odmówili składania wyjaśnień. Grozi im kara do 10 lat pozbawienia wolności oraz zwrot wyłudzonych pieniędzy.